poniedziałek, 3 października 2016

Dży jak dżungla;)

   Nie planowałam tak długiej przerwy (kiedyś Wam opowiem CO, JAK i DLACZEGO), ale to będzie kiedyś. Musiałam ostro zwolnić tempo, no i że tak powiem jestem;) Zaglądałam czasem na Wasze blogi, co u Was ciekawego słychać, bo tak się składa, że mam czas na czytanie. No dobra, ale ja dziś nie o tym chciałam... Bo dziś chcę się pochwalić moją małą kwiaciarnią w salonie.  Mam taki fajny kącik, który od dłuższego czasu czekał na aranżację. Wcześniej stała tam szklarnia z Ikei, ale niestety (stety znaczy się, stety!!!) moich kwiatów zaczęło przybywać w zastraszającym tempie. Stwierdziłam zatem, że przydałoby się jakieś pięterko dla nich (wiecie, coś na wzór drapaka dla kotów). Po przeglądzie tysiąca kwietników w necie każdy miał jakieś "ALE". A ja wybredna baba mam czelność się panoszyć, mając na karku pzreszłość kwiatowo - kryminalną... To znaczy każdy z moich byłych kwiatków w byłym domu miał hodowaną kwiatową traumę, gdzie słowo "hodować" jest tu kluczowe. No, kaktusy mi padały...
   Jednak teraz dojrzałam, wraz z zakupem domu w moim mózgu najwyraźniej została odblokowana funkcja "uprawa i hodowla roślin";) Poprosiłam zatem mojego najlepszego męża na świecie żeby zrobił mi ładny kwietnik. Obiecał go zrobić, ale prosił o cierpliwość, bo ma dużo pracy i zleceń. Jak się kolejny raz w życiu okazało jestem osobą trochę w gorącej wodzie kąpaną (swoją drogą już widzę reakcję mojego męża i rodziców na słowo "trochę") i zaczęłam się niecierpliwić. Postanowiliśmy kupić drewniany kwietnik w Liroy Merlin za jedyne 49.90 (żeby nieco przyspieszyć całą akcję). Później, kiedy paczka dotarła i w końcu została złożona dumaliśmy nad naszą drabinką: czy ją malować, czy może jednak nie? A jeśli malować, to raz, czy może dwa razy?  W końcu mąż podjął męską decyzję: malujemy raz (co za szczęście, że on to powiedział, a nie ja....) Potem gdy już zamieszkały na kwietniku rośliny, powiesiliśmy na nim ozdobne żarówy i całkiem przypadkiem zrobił się fajny, ciepły klimat... Może za jakiś czas dorobię kilka kolejnych doniczek? A co, jak szaleć, to szaleć!
   Pogoda za oknem iście jesienna, deszcz stuka o szyby, żarówy na kwietniku dają delikatne światło, z adaptera sączy się głos Sinatry... I jak tu powiedzieć, że deszczowa pogoda może czasem nie być tak bardzo przyjemna? I nawet dziś nie przeszkadza mi stwierdzenie "sorry taki mamy klimat".












14 komentarzy:

  1. Super stojak, świetne żarówy i śliczne doniczki :) Niech Ci kwiaty pięknie rosną! A ja nawet lubię kiedy taki deszczyk sobie pada i delikatnie stuka o parapet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu, mam nadzieję, że Twoje życzenia się sprawdzą, niech kwiatki pięknie rosną;-)A wiesz, że ja też właśnie dlatego lubię jesień, bo czasami mam ochotę założyć ciepłe skarpety, włączyć muzykę, złapać książkę i wejść pod kocyk z kubkiem ulubionej kawy (no, może herbaty???)pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  2. Och kiedy to było jak w mieszkaniu miałam tak dużo miejsca ;) w salonie zwłaszcza ;) Świetny kwietnik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! A wiesz, że ja już czasem uważam, że salon mógłby być trochę większy (mam nadzieję, że mój mąż nie czyta tego co właśnie napisałam...;P)A tak serio, to uwielbiam mój salon, dobrze się w nim czuję;)

      Usuń
  3. super! Uwielbiam wnetrza, w których sa kwiaty:) A kwietnik? Genialny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ilono, także od jakiegoś czasu uwielbiam kwiaty, została u mnie odblokowana ta część mnie;-)Teraz rozumiem moją babcię i rodziców o co im wcześniej chodziło z roślinami i ogródkiem...

      Usuń
  4. Z każdym Twoim słowem wyobrażałam sobie, co zobaczę na zdjęciach. i co? świetnie rozplanowany kwietnik z czaderskimi żarówkami :) Podoba mi się motyw z koronkami na doniczkach :) Fajnie wyglądałyby zawieszone na nim lampioniki z biedronkowych słoiczków. Po ostatniej wizycie w LM przybyły dwa sukulenty, jestem nimi oczarowana :) W Auchan mieli wyprzedaż malutkich kaktusików po niecałe 3 zł. Żal było ich nie wziąć i tak mam teraz kocioł w głowie z ich rozmieszczeniem :)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu powiem Ci, że ten kwietnik z Liroy naprawdę jest całkiem fajny i miał najmniej "ale", bo jest dośc wysoki i można na nim zmieścić dużo kwiatów...Wiesz, ja też już widzę, co na nim się znajdzie, niech no tylko będzie bliżej świąt...Dziękuję za miłe słowa odnośnie doniczek, sama wszystkie zdobiłam:jedne są decu, inne mają koronkowe szablony z farb akrylowych. Chcę tez kilka zrobić specjalnie świątecznych, takich totalnie odjazdowych, tylko na tę okazję;-)Z Twoją zdolnością aranżacji wnętrz, na pewno wszystkie kwiatki pięknie ze sobą "pogodzisz", jak już będziesz mieć gotowe, to pochwal się zdjęciem;)

      Usuń
  5. Ooo jak pięknie! Światełek nigdy nie za dużo, a zieleni to już szczególnie :) Wkrótce nadrobię poznawanie Waszego świata :) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie się prezentuje Wasz kwietnik, czegoś takiego szukam do pokoju Szymona na zabawki i książeczki ale ceny są przerażające. Również prosiłam męża ale tyle rzeczy jest do zrobienia, że nie wiem kiedy mi to zrobi. Niestety na stronie leroy nie widzę tego kwietnika w tak cudownej cenie jak 49,90 ;( ;( ;( podrzuć linka plissss

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, chyba już wszyscy zakochaliśmy się w tej modzie na dżunglę :-) I dobrze, rośliny wprowadzają cudowny klimat, są piękną ozdobą i miło jest o nie po prostu dbać. Kwietnik pierwsza klasa! A żarówy to skąd? Pozdrawiam cieplutko i życzę wielu spokojnych, jesiennych wieczorów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga dzięki! A żarówki mężuś kupił podobno w Pepco.

      Usuń