sobota, 31 grudnia 2016

Życzenia Noworoczne





Kochani w Nowym Roku życzę Wam wszystkiego dobrego! Zdrowia przede wszystkim, uśmiechu, radości, miłości, odrobiny szaleństwa i dystansu do siebie i świata. Miejmy wpływ na to, na co realnie mamy wpływ, resztę odpuśćmy sobie lub w mniejszym stopniu zawracajmy sobie tym głowę (to tak dla zdrowotności także). Spełnienia postanowień noworocznych dla tych, co sobie je postanowili (ja także mam kilka), szampańskiej zabawy dla tych co się wybierają;-) Dla pozostałych co postanowili przywitać Nowy Rok w zaciszu domowego ogniska tak jak ja (i chyba szybko się to nie zmieni) życzę przyjemnej posiadówy. Aaaaa... i sporej dawki inspiracji w Nowym Roku, żeby nudno nie było! Nie bójmy się marzyć! Jeszcze raz wszystkiego dobrego i do zobaczenia już w Nowym 2017!


piątek, 23 grudnia 2016

To już...

   
  Tak sobie siedzę i myślę i powiem Wam,że te święta już są dla nas wyjątkowe. Pomijając to, co aktualnie dzieje się w naszym kraju i na świecie i co autentycznie napawa mnie przerażeniem, to mimo wszystko jest kilka powodów do radości ;) A złożyło się na to kilka pięknych faktów. Pierwszy już znacie - tak, tak, bo to już w swoim domku. Po tylu latach tułaczki niczym Nomadzi wreszcie osiedliśmy;-) Drugi dotyczy tego, że od jakiegoś czasu mieszka z nami Pimpuch - psi terminator, który stał się pełnoprawnym członkiem rodziny (o czym będziecie mogli przekonać się oglądając zdjęcia). I trzeci, najważniejszy zostawiony na deser - Kochani jeśli wszystko w nowym roku dopisze, nasza rodzinka wiosną się powiększy! Taaaak, tak.... będzie nas więcej. Jesteśmy z tego powodu przeszczęśliwi! Jak się pewnie domyślacie trochę zmieni się tematyka bloga, bo zwyczajnie będzie więcej o macierzyństwie, bo uczuciowa baba ze mnie nawet bez zwiększonej dawki hormonów. Jednak... Plinkowo nie będzie blogiem stricte rodzicielskim;-) Oj, długo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że nie przeczytacie u mnie jak wychowywać dziecko, co gotować mu na obiad lub co zabrać ze sobą do szpitala. Jest w sieci wiele miejsc, gdzie dostaniecie te ważne informacje, zobaczycie słodkie, cukierkowe wręcz stylizacje maluchów szastające metkami. Ale...ale... one jakoś mnie specjalnie nie kręcą. Wybaczcie. Co prawda mamą zostanę po raz drugi, jakiś bagaż doświadczeń już posiadam, jednak nie jestem w tej dziedzinie ekspertem i nawet nie zamierzam być;) To miejsce gdzie zobaczycie nasze perypetie i moje osobiste przemyślenia (oczywiście)z przymrużeniem oka, nadal będzie mieszkaniowo i rękodzielniczo;) Bycie mamą to jedna z najważniejszych ról w moim życiu, w której się spełniam, w którą czasem totalnie wpadam, jednak mimo wszystko nie jedyna. Jeżeli mimo to dalej chcecie ze mną zostać, będzie mi z tego powodu bardzo miło, bo blog to takie miejsce w sieci przecież co żyje dzięki odwiedzającym. Dlatego już dziś serdecznie Was zapraszam! A teraz tradycyjnie zasypie Was zdjęciami;)









 

Bransoletki nadesłane przez Sandrę z bloga Moje pasje    Spodziewałam się co najwyżej kartki a ona zrobiła mi ogromną niespodziankę i przysłała coś w moim ulubionym kolorze, prawda, że piękne? Jeśli szukacie inspiracji to koniecznie do niej wpadnijcie;) Ta
młoda osóbka ma głowę pełną pomysłów!!!

    ;-)

  Kochani! Życzę Wam przede wszystkim zdrowych, pełnych ciepła Świąt Bożego Narodzenia. Bądźmy dla siebie dobrzy (lub przynajmniej spróbujmy być). Wykażmy się pewną dozą cierpliwości, dystansu i spokoju wewnętrznego;)Święta to pewien magiczny czas, który nie musi być ani idealny ani sielankowy. Więc jeśli poplamią nam ukochany obrus czerwonym barszczykiem, który będzie trudno doprać, choinka przeżyje najazd kota lub psa, ktoś pochłonie nam ulubione danie lub wręcz przeciwnie - nawalą nam na talerz tonę mimo naszych zapewnień o świątecznej diecie - policzmy spokojnie do dziesięciu. Weźmy głębokie oddechy i przypomnijmy sobie, że święta są raz w roku. Przecież skoro dom stoi na swoim miejscu, my nadal siedzimy przy stole, nikt nie ucierpiał, dzieci całe (krzyczące i szczęśliwe), pies ujadający ale najedzony, to nie jest źle! Będziemy musieli czekać cale, okrągłe 12 miesięcy na powtórkę z rozrywki... Wyobrażacie to sobie?! I pewnie jak popatrzymy na całą sytuację z boku, to aż łza się nam w oku zakręci... Bo w  końcu goście wyjadą, dzieci zasną, a my będziemy mieć chwilę dla siebie. Tylko dla siebie. Taki mały, dobry egoizm. I w tej ciszy przy zapalonych lampkach, przy wyciągniętym jak struna na kanapie psiaku napijmy się grzanego wina (no, ja ewentualnie mogę co najwyżej suszu lub herbaty w tym roku), spójrzmy na stajenkę z Dzieciątkiem, przytulmy się do drugiej połówki, wyciągnijmy wygodnie stopy na podnóżku i cieszmy się wyjątkową chwilą, która także przeminie...Wszystkiego dobrego!