Zgodnie z obietnicą dostarczam kilka zdjęć mojej kuchni. Już widać, że będzie to serce domu. Staraliśmy się, żeby miejsce to było ciepłe i przytulne, żeby po prostu chciało się w nim przebywać. Oczywiście brakuje tam jeszcze wielu rzeczy, mam nie podłączony zlewozmywak i kuchnię gazową ( to już jutro!) .Większość mebli i wszelkiej maści inne "przydasie" zostały już przewiezione, cała reszta dojedzie w tę sobotę. Ogólnie jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, bardzo szczęśliwi. Powoli oswajamy się z myślą,że to już takie "nasze". Basia też przeżywa, widać to po niej bardzo... Z jednej strony bardzo się cieszy, ale z drugiej gdzieś w środku trochę się denerwuje. Staram się dużo z nią rozmawiać i tłumaczyć, chcę, żeby czuła się bezpieczna i kochana. Jest taką naszą perełką, wokół niej kręci się przecież nasze życie i świat, dlatego zdaję sobie sprawę, że jest to dla niej bardzo ważna zmiana w życiu. A że jest bardzo wrażliwą dziewczynką, to wszystko bardzo intensywnie przeżywa. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, mała po pierwszej nocy była bardzo zadowolona (przyniosła nam nawet ciacho do łóżka!!!). Wczoraj wybraliśmy się z moim "M" po zakupy łóżka Baśki. Obawialiśmy się , czy wyrko zmieści się do naszej osobówki, ale jak się okazało auto mamy wręcz terenowe, bo wszystko pięknie w nim poupychaliśmy, a na koniec w ramach zachwytu przybiliśmy sobie "piąteczkę";-) I kto tu jest the best?
Najlepsza jednak była akcja przy wyborze firanek (no nie konsultowałam tego z moim szanownym małżonkiem, bo myślę sobie, co mi się facet będzie odzywał w kwestii firan!!!) I wiecie co? Mój "M" stwierdził, że koronkowe firanki, które mi się bardzo podobały, są okropne... No i kupiliśmy inne, bardziej pasujące (życie to jednak ciągła sztuka kompromisu). Ale i tak powiedziałam, że następny razem kupię te moje firany i już! A tak serio, to nie wiem co się ze mną dzieje...Przecież zawsze miałam "gołe" okna, bez firanek itp. bzdetów, które tylko mnie irytowały...Chyba się starzeje...No i te roślinki...Kiedyś kaktus by u mnie miał ciężko z przeżyciem, a teraz zachwycam się kwiatkami, uprawami, podlewam, dbam...Jak zacznę robić przetwory, to znaczy że poległam na całej linii;-) Ale dobrze mi z tym!
Czerwiec 2015;) Kuchnia w całej okazałości. Wtedy wydawała mi się dziwnie mała...
Aktualnie mam już przywieszony okap, doszła lodówka. Swoją drogą na lodówkę zamówiliśmy okleinę magnetyczną, bo nie chcieliśmy jej zabudowywać, tylko sprawić żeby miała swój charakter;-)
o nie! nie jest mała - jest genialna ! Biel i wanilia :) i do tego stare złoto!!! Cudności. czerwone dodatki :) Czekam z niecierpliwością na oklejoną lodówkę :)
OdpowiedzUsuńno właśnie nie jest mała, ma ponad 12 m2, więc według mnie jest całkiem spora i przestrzenna. Następnym razem dodam więcej zdjęć, bo te które mam nie powalają jakością. No i wczoraj przyszła okleina magnetyczna na lodówę;-) Wyszło według nas super! Pozdrawiam ciepło!
Usuńej słonko ja robię przetwory co roku więc mi tu ze starością nie wyskakuj :P :P :P a tak poważnie to bardzo ładna kuchnia ! Domagam się zdjęć kafelek z bliska bo ogólnie to ślepa istotą jestem, a wyglądają ciekawie :)
OdpowiedzUsuńOch...jak już u Was domowo..u mnie ciągle dom to budowa :(
;-) wiesz, nigdy jakoś mnie do samodzielnego robienia przetworów nie brało, ale teraz czuje wewnętrzną potrzebę, chyba dojrzewam;) Przesłałam Ci linka do kafelek, wyglądają naprawdę ciekawie. Następnym razem zrobię sporo zdjęć, bo nie miałam nawet chwili wyciągnąć aparatu... W ten weekend przeprowadzka, z jednej strony bardzo się cieszę, ale z drugiej chce mieć już to za sobą, bo zwyczajnie jestem zmęczona życiem na kartonach. Zupełnie nie wiem co gdzie mam...I mówię tu o ciuchach. tu sa skarpetki, ale gdzie moje spodnie lub pidżąma??? głowa do góry, u Was też idzie jak burza, jeszcze chwilkę i obudzisz się w swoim domku;)
UsuńKochana Twoja kuchnia jest przepiękna, jasna i te mebelki! Piekarnik z retro uchwytami to moje małe marzenie. Groszki rzucają się w oczy i ocieplają wnętrze. Słodkie są! Jestem bardzo ciekawa lodówki, bo brzmi intrygująco;) U mnie z firankami odwrotnie, zawsze je lubiłam a od jakiś dwóch lat okna bez firan ale za to parapet musi być "urządzony" ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
To oznacza, że człowiek cały czas się zmienia;) Osobiście zawsze, ale to zawsze preferowałam tak jak Ty gołe okna i sporo rzeczy na parapecie, teraz wzięło mnie najwyraźniej na zmiany;)A groszki też mi się brdzo podobają, zakochałam się w nich gdy dostałam od szanownego małżonka czerwony kubas w białe grochy, no i poleciało;-)Pozdrawiam!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSytuacja rozwija się w błyskawicznym tempie. Lada chwila będziemy tu podziwiać te Twoje firanki i przetwory! :-) Basia na pewno odnajdzie się w sytuacji - czekam niecierpliwie na jej pokój. Buziaki dla Was :* :-)
OdpowiedzUsuńAga tego sobie właśnie życzę;-) Pokój Basi pokaże, jak już będzie w miarę ogarnięty. Na razie jest tylko złożone wyrko Kura z IKEI i brak nawet materaca (jutro mają dostarczyć), a poza tym wieje pustką... Ale w ten weekend nadchodzi przeprowadzka, więc już każdą wolną chwilę będę siedzieć i dłubać;) Nawet nocami;)
UsuńSuper, że dzielisz się tym wszystkim z nami :)
OdpowiedzUsuńOgólnie powiem Ci, że firanki są spoko - ja w sumie całe życie miałam, teraz nie mam i brakuje mi ich. Jest zbyt "goło". Co do szanownego małżonka - ja pewnie też bym kupiła bez konsultacji :D
Za roślinkami (szczególnie w ogrodzie) nigdy nie przepadałam, a najgorsze co można było mi zrobić, to powiedzieć - idź powyrywaj chwasty... a teraz to nawet czasem z własnej woli je powyrywam :D i przetwory też robiłam... super sprawa! Wiadomo, że są "swoje", bez żadnych świństw w środku...
Też ie znosiłam iść w chwasty, chyba że pięknie świeciło słońce i chciałam się trochę opalić;) Wtedy miałam nadzieję, że Słońce szybciej mnie "złapie" przy pracy;) No i mam nadzieję, że w tym roku uda mi się zrobić choć kilka słoików z pysznościami, bo tak jak mówisz - -przynajmniej wiadomo co jest w środku...
Usuń