Dziś przychodzę z małą porcją zdjęć i relacji z przebiegu prac remontowych. Znów miałam ponad tygodniową przerwę w blogowaniu... Tym razem to "sprawka" mojej kochanej córci: wreszcie pozbyliśmy się trzeciego migdałka. Nie będę pisać jaką mam dzielną córkę, powiem tylko, że zaskoczyła nas bardzo swoją dojrzałością i podejściem do tematu. Baśka czuje się dobrze, wariuje jak szalona, gada za kilku, czyli generalnie wszystko jest okay;) Jeszcze tylko jutro rutynowa kontrola;-)
Przewertowałam moje komputerowe archiwum i mam dla Was kilka zdjęć jeszcze z samego domowego początku (choć niestety nie mogę znaleźć fotek, gdzie mury dopiero pną się do góry...). Łazienka prawie w całości została w tym tygodniu skończona (brakuje jeszcze mebli, te czekają cierpliwie na swoją kolejkę w złożeniu) no i oczywiście dodatków, które przywędrują razem z nami przy przeprowadzce. Podłoga w kuchni, wiatrołapie, korytarzu i salonie też została skończona. Czekamy na kuchenne meble pod zabudowę i jeszcze kilka innych rzeczy. Radość ogromna, ale w niektórych momentach musieliśmy przykręcić nasz budżet...I tak meble do salonu kupimy za jakieś 3 miesiące, a nie od razu. Jakoś szczególnie się tym nie martwię, bo postanowiłam ze swoim kochanym "M" przerobić stare (żeby nie drażniły oka, nawet przez krótki czas), a sam fakt pójścia na swoje sprawia, że i tak jesteśmy przeszczęśliwi!
Nasz dom (domek?) nie jest duży. Ma 90 m2. Na tym etapie naszego życia wystarczy nam w 100% Posiada trzy pokoje i salon z pół otwartą kuchnią, wiatrołap, łazienkę no i strych (co będzie dla nas zbawienne;-) Jak widać na zdjęciach z budowy - ma prostą formę. Dla jednych jest zbyt ascetyczny i nowoczesny, dla innych idealny. Co do bryły, powiem szczerze, że mnie nie powala (szczególnie z moimi zamiłowaniami do spadzistych dachów i ganków). Jednak oboje z mężem świetnie zdajemy sobie sprawę, że jest to zastępnik mieszkania, a cała koncepcja osiedla domków jednorodzinnych (są mniejsze 70m2 i 90) jest jak najbardziej trafiona. Dlatego gdy rok temu zajrzałam na to osiedle i za uprzejmością jednych z państwa mogliśmy z moim "M" obejrzeć domek w środku, to wiedziałam, że zamieszkam właśnie tutaj;-)Wnętrze domu jest bardzo słoneczne, a to sprawia, że przebywając w nim czuje się po prostu dobrze;-) I oto w tym wszystkim chodzi, prawda?
Okna od strony salonu i kuchni (tak, takie duże okno mam też w części kuchennej;) Dziś jest tam wyjście na całkiem duży taras.
W trakcie ocieplania, jeszcze bez drzwi i jak wiadomo elewacji.
Zdjęcie zrobione z pół otwartej części kuchennej na salon. Jak widać pomieszczenia są bardzo słoneczne, co nas bardzo cieszy;)
Łazienka przed rozpoczęciem czegokolwiek...
Tu już łazienka zaczyna przypominać łazienkę. Długo zastanawialiśmy się nad doborem płytek. Pamiętam świetnie dzień, kiedy pojechaliśmy do sklepu z płytkami bez wyraźnej koncepcji wizji łazienki. Wizyty w sklepie o mało nie przypłaciliśmy zawałem serca (serio!). Zbyt duża ilość kolorów i wzorów nas totalnie przytłoczyła..Wróciliśmy wściekli! Dopiero później, na spokojnie zaczęliśmy precyzować o co nam chodzi. Chcieliśmy aby łazienka stanowiła integralną całość z resztą domu i żeby była jasna. Początkowo płytki miały być tylko w kolorze białym. Po jakimś czasie doszliśmy do wniosku, że będzie wtedy zbyt zimna i monotonna (o utrzymaniu czystości nie wspomnę). Dlatego zdecydowaliśmy się na płytki firmy Paradyż białe i liliowe, a na podłodze płytki przypominające drewno w celu ocieplenia całości.
Na początku chcieliśmy narożną wannę, ale jak widać ostatecznie zdecydowaliśmy się na tradycyjną (idealnie wchodziła "pod okno" o długości 170cm). Na pewno będzie mniej zakamarków w których mógłby się zbierać kurz;-) To tak z praktycznego punktu widzenia. Jeśli chodzi o kibelek, to mój "M" uparł się na typ Clean off lub Rimfree bez tradycyjnego kołnierza w muszli. Jest praktyczny i całkiem fajnie wygląda;-)
A na koniec moje zdjęcie podczas malowania ścian w salonie;) Możecie wierzyć lub nie, ale dawałam z siebie wszystko! Aha...i przepraszam za kiepską jakość zdjęć, ale wszystkie zostały zrobione telefonem (a żeby tego było mało, to jeszcze dodam, że tych telefonów było wiele;-)
och powiem Ci od zawsze marzyłam o narożnej wannie. Ale za którymś razem na budowie jak popatrzyłam na tą moją eLkę (bryła ma kształt L) to zrezygnowałam. Ponadto marzę o wannie obłożonej kaflami drewnopodobnymi tymi co na podłodze, przy narożnej wannie trzeba kafle ciąć :/ znalazłam prostą, śliczną i tańszą wannę :)
OdpowiedzUsuńPostępy u Was są myślę, że faktycznie na Wielkanoc się wprowadzicie. Co do malowania ścian zazdroszczę :p mi mąż nie pozwala malować :) Pozdrawiam
Rozumiem Twój entuzjazm z tym "drewnem" w łazience, bo świetnie wygląda i ociepla całość;-) Juz widzę w swojej wyobraźni, że Twoja wanna będzie rewelacyjna w tym ciepłym brązie. Gratuluję także zakupu domu - nie ma to jak iść na swoje;)Pozdrawiam i na pewno będę zaglądać częściej!
OdpowiedzUsuńale się dzieje! Jakie to musi być ekscytujące... Wasza łazienka bardzo mi się podoba! A kibelek mam bardzo podobny :D
OdpowiedzUsuńOj dzieje się dzieje;-) Po wczorajszym dniu myślałam, że ręka mi zwyczajnie pęknie od szorowania;) Ale i tak mimo pewnych niedogodności radość ogromna;)
UsuńDom ma piękne duże okna. Śliczna łazienka, świetne kafelki wybraliście :).
OdpowiedzUsuńI też się cieszę z powodu tych dużych okien;) Choć wiem, że dużo się ich "naszoruję" w przyszłości. Wczoraj po trzech myciach nadal są brudne...;-P
UsuńCudowny etap, prawda? :-) Masa roboty jeszcze przed Wami, ale ten dobór kafli, skręcanie nowych mebli, przerabianie starych.. niesie to ze sobą nową energię :-) Jestem pewna, że Wasz dom będzie piękny, już nie mogę się doczekać kolejnej relacji na blogu :-) Pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńAga ja najchętniej już bym wstawiała swoje bibeloty, firanki i ozdóbki;) Sama nie wiem jeszcze jak to do końca wyjdzie ale wiem jedno: bedziemy czuć się w nim dobrze;) i oto nam chodzi! Oczywiście będę dodawać nowe posty jak to tylko możliwe;)
UsuńPiszesz, że domek nie jest zbyt duży, ale w środku sprawia wrażenie naprawdę sporego! Zwłaszcza ta otwarta przestrzeń i łazienka. Płytki cudne!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że już jesteś tak blisko końca. Ja mogłabym spać nawet na gołym betonie, byle bym miała świadomość, że to już mój własny beton ;))
Nie mogę się doczekać relacji z kolejnych etapów :)
Bo tak naprawdę wychodzi jednak na to, że jest całkiem spory. Salon ma 21m2 a kuchnia coś około 12. I daje to całkiem sporą przestrzeń;) Łazienka też jest dość duża (niecałe 7 m2) + trzy pokoiki ( w tym naszej córci największy). Dom zyskał na tym, że nie mam np. kotłowni, a piec gazowy znajduje się w specjalnej wnęce w łazience do której upchnę jeszcze pralkę, a całość zamknę jakimiś fajnymi ozdobnymi drzwiami od szafy... Kochana, ja już bym się tam najchętniej przeniosła, tylko za tydzień robią mi zabudowę do kuchni, bo inaczej nie będę mogła swojemu dziecięciu obiadu ugotować;)))A to raczej nie przejdzie...Ale za miesiąc już cała szczęśliwa polecę tam na skrzydłach i zostanę:) A na razie oprócz malowania pokoi i szorowania (jakież to przyjemne!!!) robię sobie chlebak,chustecznik i akcesoria do łazienki. Efektami pochwalę się wkrótce;)))
UsuńWidzę, że praca wre! Piękną masz łazienkę. Życzę wszystkiego dobrego, aby prace szły pełną parą i szybko sie skończyły.
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu! Ja tez życzę sobie tego;) Bo normalnie po nocach spać nie mogę, tak mnie w środku nosi...Bo cały czas myślę co gdzie poustawiam itp. itd..;) Ale wolę nie móc zasnąć z radości niż ze stresu i nadmiaru problemów;)))
Usuń