piątek, 25 sierpnia 2017
Instax mini 9, czyli fotografia natychmiastowa
Wielu z Was pamięta zapewne aparaty typu Polaroid w których to zdjęcie wyjeżdżało zaraz po jego zrobieniu (osobiście mam w swoim albumie jedno, jedyne zdjęcie tego typu). W dzisiejszych czasach aparaty cyfrowe zrewolucjonizowały podejście do fotografii tak w ogóle. Można w jednej chwili zrobić mnóstwo ujęć, upiększyć je i wysłać jednym kliknięciem do wielu osób. Dlatego myślę, że w erze fotografii cyfrowej aparaty typu Polaroid dostały mocno po tyłku. Wolimy robić dużo zdjęć, niekoniecznie dobrych z możliwością cyfrowej obróbki. Takich, które możemy szybko wrzucić na Instagrama czy Facebooka. Fotkami z Instaxa nie będziesz mógł się pochwalić na portalach społecznościowych i nie dostaniesz za nie setki lajków. Baa...nie dostaniesz nawet tego jedynego, honorowego lajka;)
Prawda jest taka (przyznaję się bez bicia), że rzadko wywołuję zdjęcia zrobione cyfrówką. Niektóre zalegają latami na dysku. Część z nich NIGDY nie zostanie wywołana, bo się do tego zwyczajnie nie nadaje.
Gdy zobaczyłam Instaxa 8 zakochałam się w nim bez pamięci. Można zatem rzec, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Dlatego gdy urodziłam drugą córeczkę wiedziałam,że będę chciała na bieżąco uzupełniać jej pamiętnik, tak jak robiłam to z Basią. Takie natychmiastowe zdjęcia byłyby idealne, prawda? Mój mąż wiedział o moim marzeniu, więc na 8 rocznicę ślubu kupił mi Polaroida, ale Instaxa mini 9. Czym się różni od topowej 8?
- posiada specjalne lusterko zamieszczone przy obiektywie do robienia zdjęć typu "selfie"
- dołożyli soczewkę, która pozwala na robienie zdjęć typu makro z odległości 35-50 cm, gdzie przy 8 najmniejsza odległość to 60 cm. Choć osobiście uważam,że powiedzenie "TYPU MAKRO" to trochę na wyrost.
- grubsza i bardziej dizajnerska smycz
- pięć ciekawych kolorów do wyboru: limonkowy, flamingowy róż, kobaltowy, zimny błękit i przydymiona biel.
Zrobiłam już trochę zdjęć tym aparatem i powiem Wam szczerze, że robi całkiem niezłe zdjęcia. Oczywiście nie spodziewajcie się cudów, ale jak na takiego malucha jestem mile zaskoczona;)Dzięki niemu będę mogla na bieżąco i bez poczucia odkładania czegoś na później łamane na nigdy uzupełniać zeszyty Basi i Jagody. Jak dla mnie ogromnym plusem jest to,że w Polsce dostępnych jest coraz więcej gadżetów do Instaxów. Wielkość zdjęć tego małego Polaroida to kształt karty kredytowej. Zdjęcia są niewielkie ale za to dobrej jakości i jedyne w swoim rodzaju. Nasz aparat póki co robi spore zamieszanie w rodzinie, bo wszyscy chą mieć zdjęcia naszych córeczek (babcie, nasze siostry) i móc schować je sobie do portfela. Myślę także, że dodatkową przewagą Instaxa nad cyfrówkami czy aparatami analogowymi jest to,że jesteśmy posiadaczami tego jednego, jedynego i niepowtarzalnego zdjęcia - co w przypadku analogowców już jest nieaktualne, bo oryginał zawsze ale to zawsze zostaje przecież na kliszy i można zrobić sobie odbitki.
OK, to były plusy, a co z minusami? Znajdą się i te.
Do minusów Instaxa należy na pewno jego koszt - i nie chodzi mi o cenę aparatu (bo ta jest w okolicy 350 zł) ale o koszt wkładów. W jednym pudełku jest ich 10, a całość oscyluje w okolicy 30 zł. Dlatego dość dobrą cechą charakteru w tym przypadku okaże się nasza wstrzemięźliwość. Nie pstrykasz fotek jak szalony, tylko starasz się z głową zrobić jakieś konkretne ujęcie. Ponadto mi osobiście przeszkadza dość malutki wizjer, który znajduje się w prawym, górnym narożniku. Można go dość łatwo przysłonić palcem, tym bardziej,że blisko znajduje się spust migawki. Trzeba uważać.
Mój mąż śmieje się, że w domu znajduje się bardzo dobra, ciężka lustrzanka z wymiennymi obiektywami i "małpka" z górnej półki kupiona z powodu ciężkości pierwszego aparatu. No i teraz dołączył mój Instax mini 9, który jakby na to nie spojrzeć nie dorasta do pięt poprzednikom. Co bajer, to bajer;) Lubię go, tym bardziej,że z wypiekami na twarzy czekam na wywołanie każdego ujęcia. A Wy mieliście do czynienia z nowymi Polaroidami? Lubicie?
P. S. Wpis nie jest sponsorowany.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wygląda obłędnie! Sama bym taki przygarnęła:)
OdpowiedzUsuńTeż mi się bardzo podoba;)
UsuńMoja starsza córka o takim marzy, ale ceny wkładów skutecznie ostudziły mój entuzjazm do zakupu. Może jak jeszcze trochę podrośnie to kupimy, obawiam się, że opakowanie wkładów wykorzystałaby w 10 minut :). Pozdrawiam Cię cieplutko i Twoje dwie kruszynki.
OdpowiedzUsuńTu się z Tobą w pełni zgadzam;) Ten aparat uczy cierpliwości i wstrzemięźliwości, o co trudno u dzieci. Myślałam,że jak moja Basia go zobaczy, to będzie mi go podkradać, ale o dziwo nie;)Woli cyfrówkę. Dziękuję za pozdrowienia, buziaki dla Was także;)
UsuńWygląda genialnie, ale rzeczywiście, cena samego aparatu i wkładów skutecznie zniechęcają :(
OdpowiedzUsuńOj wkłady są dość drogie to prawda, ale można znaleźć coś w mega pakach taniej;) Jednak nie oszukujmy się i tak wychodzi całkiem drogo. Cyfrowy aparat pod tym względem jest mega tani:)
UsuńŚliczny i słodki jak ciasteczko:)
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Tobą Gosiu;)Bardzo mi się podoba, zreztą wszystkie kolory są urocze i bardzo pozytywne;)
UsuńKupiłam instaxa mini ale 8 na nasz ślub. Miał pełnić funkcje pamiątkowej księgi gości i sprawdził się w tym fantastycznie. Poza tym, no bajer jakich mało. Uwielbiam tego malucha, nawet cena wkładów mnie nie przeraża. Można trafić na okazyjne ceny na allegro. A moment wyskoczenia zdjęcia i pojawienia się pierwszych konturów wzbudza największe emocje :)
OdpowiedzUsuńPS. Piękny kolorek <3
Wiem Kasiu,że masz, zresztą jak dodatkowo zobaczyłam twoją relację na blogu to upewniłam się, że go chcę jeszcze bardziej;)Potwierdzam,że można kupić okazjonalnie wkłady w całkiem przystępnych cenach. Mimo to i tak wychodzi coś około 3 zł za zdjęcie. Jeśli chcę uzupełniać pamiętniki moim córeczkom to ok, ale jakbym miała go używać ciągle - to już nie. Zresztą nie mogłabym dodać zdjęć na bloga;)Buziaki dla Ciebie i Kruszynki;)
UsuńW sumie nigdy nie miałam do czynienia z polaroidami, ale... chyba będę musiała przemyśleć ten zakup w przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńU mnie, podobnie jak u Ciebie - zdjęcia w zdecydowanej większości siedzą sobie w folderach, i i tak pewnie nie zostaną wywołane. W dzisiejszych czasach chyba w ogóle wywołuje się mniej zdjęć niż kiedyś...
a szkoda, bo albumy to świetna rzecz :) i bardzo przekonuje mnie to, że każde zdjęcie jest niepowtarzalne, no i to, że zdjęcie od razu się drukuje. Nie trzeba godzinami siedzieć, wybierać i wysyłać zdjęć do wywołania...
Sandra jako pewien bajer i odskocznia (powiedzmy sobie szczerze, nie wyobrażam sobie życia bez cyfrówki)jest bardzo fajny;) Świetnie sprawdza się w swojej roli, jako aparat do cykania zdjęć do albumów dziewczynek, myślę,że także fajnie się sprawdzi na imprezach;)
UsuńKiedyś miałam jedno zdjęcie z polarojda - sentyment jest wielki!
OdpowiedzUsuńTeraz nie pogardziłabym taki gadżetem.
Ale jest on raczej na dalszych miejscach must have...
Też mam tylko jedno zdjęcie ze starego polaroida;) I też mam do niego sentyment ogromny;)W przyszłości pomyśl, jest ich całkiem sporo do wyboru, niktóre polaroidy są już znacznie droższe, ale także mają więcej funkcji i robią większe zdjęcia.
UsuńKiedyś robiłam takie zdjęcia. Teraz przerzuciłam się na lustrzankę. Aparat wygląda bajecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Osobiście wygląd aparatu skradł moje serce od pierwszego wejrzenia;)Prawda jest taka,że uwielbiam naszą lustrzankę, "kieszonkowca" i teraz tego "malucha", ale każdy służy mi do czegoś innego. Mimo wszystko zdjęcia w większości robię jednak aparatem cyfrowym. Także śle pozdrowienia;)
UsuńAch... poluję na to oj poluję !!!!:) :* Buziaki
OdpowiedzUsuńPolecam;)
UsuńJa wiecznie wychodzę fatalnie na zdjęciach, więc nie dla mnie takie cudo. Ale faktycznie jest urocze.
OdpowiedzUsuńWidziałam Twoje zdjęcia i cóż mogę powiedzieć? Te na których byłaś były bardzo ładne;)A co do aparatu, to zgodzę się z Tobą, że jest uroczy (choć ostatni ktoś myślał że to zabawka;)
Usuńnie mogłabym robić sobie tym zdjęć, bo jestem bardzo niefotogeniczna, szkoda tych wkładów. ale ogólnie to pięknie wyglądają takie zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńU nas zdobią już pół lodówki;)I zgadnij kto na nich najczęściej króluje? Bo ja znam takie dwie małe absorbujące istotki...
Usuńjak tam maluszek? :)
OdpowiedzUsuńHa!Jagoda jest baaaaaardzo absorbującym dzieckiem. Takim "nieodkładalnym". Ciągle na rękach, bez możliwości odłożenia i zrobienia czegokolwiek. Chusta w domu jej nie pasuje, ale na spacerze już tak;)Może wszystko obserwować i zaglądać ludziom do ogródków. Już trochę przyzwyczaiłam się do tej sytuacji, Basia zresztą też i stara się mi pomagać np. coś podając. Ale nie oszukujmy się- starszak też potrzebuje bliskości mamy...Jednak mimo tych niedogodności ciągle chodzę z uśmiechem na ustach. To co mnie irytowało za pierwszym razem czy powodowało smutek teraz wywołuje luźne podejście do tematu i ogromny dystans. Wiem,że każda chwila jest na wagę złota, bo czas szybko upływa a dzieci rosną jak dla mnie za szybko...Pozdrawiam Was serdecznie i całuje Waszą Lenkę!
UsuńBardzo dobry pomysł na automatyczne wywoływanie zdjęć i uzupełnianie albumów dziewczynek. Ja muszę wywołać... No i wiadomo, zalegają na dysku ;) napaliłaś mnie na taką zabawkę ;) Tylko teraz mamy sporo innych wydatków, może w przyszłości się tym pobawię :) Ściskam :)
OdpowiedzUsuńJa co jakiś czas uzupełniam album Jagody i dzięki temu,że mam zdjęcie natychmiast, to jeszcze się w tym wszystkim jakoś nie pogubiłam;)Buziaki dla Was!
Usuńpewnie to blogowe siostry bliźniaczki! :D do podróży z kotem jesteśmy już przyzwyczajeni, bo mamy go już 1,5 roku i te 1,5 roku jeździ z nami praktycznie wszędzie, bo nie mamy go gdzie zostawić :D zahartowany jest!
OdpowiedzUsuńJa właśnie planuje taki zakupić :)
OdpowiedzUsuńFajny gadżet;) Choć tak naprawdę chyba nic (przynajmniej dla mnie) na dłuższą metę nie może zastąpić aparatu cyfrowego.
UsuńHa! Wygląda po prostu REWELACYJNIE! :) Myślę, że taki aparat przydałby się każdemu chociażby od czasu do czasu... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Wygląda słodko;) Oj furorę robi na imprezach! Także pozdrawiam ciepło!
UsuńCzy do tego aparatu trzeba kupować tusz czy wystarczą tylko wkłady?
OdpowiedzUsuń