Witajcie Kochani po długiej przerwie! Gdy pisałam ostatni post, nie wiedziałam jeszcze, że już dzień później (czyli dokładnie w Wielkanoc) wyląduję w szpitalu. I żeby nie było narzekania, że na krótko, to na bite pięć tygodni. Nie muszę Wam chyba pisać, że to był dla mnie i moich najbliższych trudny czas... Nie dość, że martwiliśmy się o maleństwo w brzuchu, to dochodziła do tego ogromna tęsknota za Basią, mężem i domem tak w ogóle... Żyłam od badania do badania, od KTG do KTG...Raz było dobrze, raz już niekoniecznie. Taki mały rollercoaster...Zarówno emocjonalny jak i fizyczny.
Ale...
Jest to historia z happy endem bo...
15 maja o
godzinie 9.33 na świat przyszła moja druga córeczka Jagódka! Gdy
usłyszałam po raz pierwszy jej donośny krzyk płakałam jak bóbr. Pamiętacie jak
pisałam wam, że bardzo boję się cesarskiego cięcia? Tym razem nie dane mi było
urodzić naturalnie. Na każdym skurczu serduszko mojej córeczki ostro zwalniało,
dlatego z powodu zagrożenia Jej życia została podjęta szybka decyzja. Jedyna
słuszna. Nie było czasu na myślenie, strach czy jeszcze inne skrajne emocje.
Jedyne o czym wtedy myślałam, to właśnie o niej... Przyszła na świat cała i
zdrowa wywracając na nowo nasze "poukładane" życie;) Ogarniamy znów
tę naszą rzeczywistość. Cały czas się poznajemy i docieramy. Uczymy i kochamy.
Tym razem jestem spokojniejsza i bardziej pewna siebie. Mam
więcej luzu i dystansu. Nie mówię, że zawsze jest kolorowo, bo są takie dni, że
nie ogarniam bazy, nie wiem jaki jest aktualnie dzień tygodnia, o tym ,że nie
jadłam śniadania przypominam sobie około godziny 15 gdy moje kiszki grają
marsza, a założenie skarpetek zajmuje mi jakieś 3 minuty...Ale nie katuje się
za to;-)Przynajmniej próbuję. Jagoda to bardzo, ale to bardzo wymagająca
istotka.
Dziękuję tak wielu z Was za słowa wsparcia, otuchy i maile,
które do mnie pisaliście! A Sandrze za piękny prezent dla mojej córeczki. Jak
znajdę chwilę czasu to wrzucę zdjęcia;)Mimo wszystko postaram się dodawać posty
w miarę regularnie na bloga (o ile będzie to możliwe) - on jest moją
odskocznią;) Wy jesteście moją odskocznią;) Do następnego Kochani!!!
Komplet nadesłany przez Sandrę z Moje pasje
zrobiła mi ogromną niespodziankę,
gdy mężowski przyniósł mi do szpitala spore pudło, a w nim same cudowności!! Do
tego jest jeszcze różowy koszyczek zrobiony na szydełku i piękna pudrowo różowa
bransoletka. Gdy było mi źle, taka niespodzianka sprawiła, że na serduchu
zrobiło się jakoś tak cieplej...Jeszcze raz ci dziękuje kochana!
Gratuluję małego Skarbeczka:)) Niech zdrowo rośnie Wam na pociechę!
OdpowiedzUsuńPS. Piękny prezent:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję ślcznie, pozdrawiam!
UsuńEh gratuluje kochana .
OdpowiedzUsuńJa na moją jeszcze troszkę muszę poczekać :)
Dziękuję bardzo! Ewa czyżby jakieś wspaniałe wieści? ;)pozdrawiam
UsuńDokładnie tak, pod koniec września spotkam się z moją ukochaną córką :)
UsuńGratuluje maleńkiego skarbu ;). Życzę Wam wielu pięknych chwil i jak najmniej tych trudnych ;). Przesyłam uściski :).
OdpowiedzUsuńOj dziękuję przydadzą się bardzo! Ściskam mocno!
UsuńCudownie, że znowu piszesz! Jagódka jak i mama prezentują się prześlicznie. Mi zostało ostatnie 9 dni, chyba że zacznie się coś szybciej. Boję się cc strasznie, ale w tym wypadku sama podjęłam taką decyzję. Jak widać po Tobie da się to przeżyć :) Promieniejesz. Zdrówka dla Was dziewczynki no i gratulacje !
OdpowiedzUsuńPatrycja trzymam za Was kciuki! Bałam się cc strasznie, potwornie...nasłuchałam się ponurych opowieści, takich wręcz znad krypty...Że 2 tyg. po tym jest wycięte z życiorysu, boisz się kichnąć, itp. itd. Wtedy nie było czasu na myślenie i analizowanie. Jedyne czego mi osobiście strasznie brakowało, to faktu, że musiałam puścić rękę mojego męża i wjechać na salę operacyjna sama...Ale trafiłam na życzliwych ludzi i wspaniałego anestezjologa, który wszystko mi cały czas relacjonował i uprzedzał o każdym kolejnym kroku. Dzięki niemu czułam sie bezpieczna. Sam zabieg trwa około 45 minut i gdy już usłyszysz i zobaczysz swoje maleństwo, to uwierz mi skupiasz się na tym;)Później tez nie jest źle...Najgorsza jest pionizacja 12 godzin później- tu padły z moich ust niecenzuralne słowa, ale z każdą godziną i dniem czujesz się lepiej. Nie wiem...może to kwestia organizmu, ale ja osobiście czułam się dużo gorzej po porodzie naturalnym...Po cc mogłam w trzeciej dobie usiąść po turecku i karmić piersią córeczkę, gdy nawet nie próbowałam myśleć o czymś takim po porodzie siłami natury. Więc dla mnie cesarskie cięcie nie było takie złe;)zobaczysz, będzie dobrze! Trzymam kciuki, mocno Was ściskami odzywaj sie jak dojdziesz już do siebie! Buziaki ogromne!
UsuńDziękuję. Właśnie najbardziej się boję tego "nie ruszania się". Wydaje mi się, że organizm mam mocny, ale tyle historii się nasłuchałam. Większość źle wspomina cesarkę, odradza, a ja jednak widzę w niej jakieś plusy... tylko i tak boję się. Dziękuję za dobre słowa :*
UsuńGratulacje:):):) Życzę Wam wielu wspaniałych chwil i życzliwych ludzi wokół.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Dziękuje bardzo, bardzo!I pozdrawiam serdecznie!
UsuńWzruszyłam się. Gratuluję i z całego serca życzę wszystkiego najlepszego. Kocham te maleńkie stópki:)
OdpowiedzUsuńTe maleńkie stópki także kocham całować;) Nigdy mi tego za dużo...Dziękuję bardzo!
UsuńPaulinko, gratulacje! Niech maleńka Jagódka rośnie zdrowo i wyrośnie na śliczną pannę. A Wam życzę wiele radości z ponownego rodzicielstwa :) Trzymajcie się ciepło :)
OdpowiedzUsuńP.S. Piękny prezent i wspaniała kobieta, która ten prezent zrobiła :)
Kasiu ślicznie dziękuję;) Jednym słowem - spełniam się;) A Sandra jest cudowna, bardzo mnie zaskoczyła swoja przesyłką!
UsuńPozdrowienia od mamy dużej Jagody. Siły i wytrwałości Ci życzę, później będzie już tylko lepiej :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję;) No proszę - ucałuj swoją większą Jagódkę;) Swoją drogą niektórzy przestrzegali mnie przed tym imieniem - że bardzo charakterne osoby je noszą. Ale my stwierdziliśmy, że mamy taką jedną -Baśkę, to druga tez musi mieć wigor;)Ciekawe jak jest u Ciebie...
UsuńGratuluję. Prześliczna córeczka, a te stópki do zacałowania. Moc uścisków Wam przesyłam i serdecznie zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, wpadnę na pewno!
UsuńGratuluję. Niech rośnie zdrowa ta ślicznotka
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Masz rację - zdrowie najważniejsze!
Usuńgratuluję! dużo zdrówka dla Was dziewczynki! :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję;) W kobietach siła;)
UsuńSmutna historia, ale dobrze, że wszystko skończyło się dobrze. Właściwie to chyba najgorszy okres za Wami. Teraz teoretycznie z górki. :) A komplecik piękny! Dziewczyna ma talent. :)
OdpowiedzUsuńteż się cieszę,że to wszystko się tak skończyło...Tzn.wolę nie myśleć co by było gdybym jednak nie pojechała w tę Wielkanoc do szpitala. Całe te 5 tygodni wspominam źle, ale finał był i jest cudowny;)moje drugie szczęście właśnie słodko śpi w łóżeczku. Pozdrawiam!
Usuńcongratulations. Lovely daughter, and these feet to be confused. The power of hugs I send you and warmly welcome you
OdpowiedzUsuńหนังฝรั่ง
Thank You, welcome to my blog;)
Usuń