środa, 29 stycznia 2014

W serduszka

Kto powiedział, że bransoletka na Walentynki musi być czerwona? Ta nie jest i chyba dobrze jej to zrobiło...  Choć może pomyślę nad inną opcją kolorystyczną. Dziś nie będę się rozpisywać, bo jakoś nie mam nastroju... Muszę znów nad sobą popracować i wrócić na "właściwe" przepełnione optymizmem tory...




Rzemień, serduszka akrylowe i kuleczki z porcelany.

A teraz spóźniony wpis dotyczący mojej prywatnej wymianki z przesympatyczną Asią z Mojej Pracowni http://mojapracownia.pl/  Jeszcze w grudniu zrobiłyśmy sobie prezenty na święta;) Ja wysłałam jej moje wyroby z modeliny, a ona dwie bransoletki i piękne, długie kolczyki.  Muszę przyznać, że jej biżuteria jest rewelacyjna! Świetnie się nosi, no i trudno przejść obok niej obojętnie. Wszyscy zauważają, że mam na sobie coś fajnego;-) Na pewno jeszcze zajrzę do jej sklepiku, muszę tylko pomyśleć nad wariantami kolorystycznymi bransoletki, choć chodzi za mną coś w połączeniu pudrowego różu i kości słoniowej. Przepraszam za jakość zdjęć, były robione w nocy, a wtedy trudno o dobre światło...




4 komentarze:

  1. Też jestem zdania, że czerwieni na walentynki jest stanowczo za dużo :D Bardzo fajnie wygląda :)
    Oj zły nastrój? Ja bym chętnie zapadła w sen zimowy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna bransoletka Ci wyszła. Mnie również wydaje się, że dobrze jej robi niebieski kolor :)
    A biżu z wymianki robi wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna walentynka :) Ciepła i optymistyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czerwona bransoletka jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń