W połowie października minął rok od momentu przygarnięcia pod nasz dach psa. Jak wygląda nasze życie z nadpobudliwym czworonogiem? I jaki jest w stosunku do dzieci? A także jedno z najważniejszych pytań - czy kolejny raz zdecydowalibyśmy się na tę rasę. Jakiś czas temu pisałam Wam o naszym czworonogu TUTAJ. Zajrzyjcie jeśli jesteście ciekawi. Co się zmieniło od tamtego czasu? Bardzo wiele.
Ale od początku.
Pimpek to Jack Russell Terrier. Pisałam Wam o żywotności tej rasy (że nie jest ona ściemą ale najprawdziwszą prawdą). Nadaje się dla zrównoważonych osób z ogromnymi pokładami cierpliwości. Serio. Pimpek testował nas na miliony sposobów. Czasami mieliśmy ochotę wysłać go na jakiś czas na Księżyc (do momentu odwołania). Najgorszy czas był po moim powrocie ze szpitala. I nie chodziło o noworodka którego przyniosłam w beciku. On był obrażony. Oczywiście,że na mnie. Pięć tygodni rozłąki bez uprzedzenia? Ale że tak na poważnie? Minęło sporo czasu zanim mój pies mi wybaczył. Wcześniej na każdym kroku dawał mi odczuć, że jest na mnie zły i ma mnie mówiąc dosadnie tam gdzie Słońce nie dochodzi. Nawet nie pamiętam kiedy znów zaczął mnie szanować i respektować moje prośby.
Mimo to zdarzały mu się często wpadki, akty wielkiego nieposłuszeństwa ( i zdarzają nadal, choć rzadko). Musieliśmy opracować strategię dwóch długich spacerów (pomimo wolnego wybiegu na działce). Jeśli jednego spaceru nie było z powodu siły wyższej lub spacer nie był odpowiednio długi to... tak...zgadza się - zgadliście. Totalna demolka. Był taki czas, że już pod skórą wyczuwałam, że Pimpka nosi w środku i szuka zaczepki po sposobie chodzenia i wybijania odpowiedniego taktu paznokciami na podłodze. Brrr... Wiedziałam, że nadciągają kłopoty. Duże kłopoty.
Zmądrzał po skończeniu roku (co miało miejsce 24 sierpnia 2017). Wcześniej był często jak beton. Dosłownie. Mało co do niego docierało a akty nieposłuszeństwa były standardem. Jeszcze bardziej zmądrzał po chorobie. Nic poważnego, ale trzeba było kilka razy odwiedzić weterynarza i podawać mu leki. Było to zauważalne z dnia na dzień (nie tylko przez nas). Być może dotarło do niego, że bardzo o niego dbamy i robimy wszystko żeby wyzdrowiał. Nakrywaliśmy go kołdrą gdy cały dygotał z zimna, głaskaliśmy i podawaliśmy wodę na ręce żeby wypił choć parę kropel. Czuwaliśmy w nocy.
Jaki jest teraz? Mądry i spokojniejszy. Wie kiedy może pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa a kiedy należy pohamować swój entuzjazm. Uwielbia nasze dzieci a one jego (w stosunku do nich jest bardzo delikatny). Nie ma lepszego kompana do zabawy i tulenia. Potrafi położyć się na macie razem z Jagódką i Basią pośród zabawek. Nie przeszkadza mu tarmoszenie, wręcz sam się o nie dopomina.
Czy zdecydowalibyśmy się kolejny raz na tę rasę? Gdybyście mnie spytali o to jeszcze kilka miesięcy temu odpowiedziałabym zdecydowane NIE. A nawet : uciekaj jak najdalej i wybierz coś co nie skacze na metr wysokości (a może więcej?) Mając aktualną wiedzę z wielkim uczuciem w sercu mogę Wam powiedzieć - ależ oczywiście. Tylko jack russell terrier wchodzi w grę. Nie chcę nawet sobie wyobrażać,że kiedyś przyjdzie taki dzień, gdy go zabraknie. On jest częścią naszej rodziny. Myślę, że czuje się u nas kochany i bezpieczny, bo często okazuje nam swoje uczucia. Cierpi kiedy musi zostać sam. A my? A my kochamy go bardzo, bardzo mocno!
Ta rasa to tak naprawdę inny stan umysłu. Inny wymiar wręcz. Właściciele jacków będą wiedzieli o co chodzi. I tak naprawdę nie wiem czy to my wybraliśmy Pimpka czy to Pimpek wybrał nas. Zresztą już samo imię mówi samo za siebie. Znacie jakiegoś psa o tym imieniu? Dla przypomnienia nadmienię tylko,że wybierała je Basia. Niestety nie dało się jej przekonać do zmiany za żadne skarby świata.
Pisałam Wam, że stał się spokojniejszy tak? No to dziś pokazał na co go stać...
Mój tato śmieje się, że on jest szybszy od światła..
P.S. Wszystkie zdjęcia naszego Pomponiusza wykonał mój "M";)
Ale od początku.
Pimpek to Jack Russell Terrier. Pisałam Wam o żywotności tej rasy (że nie jest ona ściemą ale najprawdziwszą prawdą). Nadaje się dla zrównoważonych osób z ogromnymi pokładami cierpliwości. Serio. Pimpek testował nas na miliony sposobów. Czasami mieliśmy ochotę wysłać go na jakiś czas na Księżyc (do momentu odwołania). Najgorszy czas był po moim powrocie ze szpitala. I nie chodziło o noworodka którego przyniosłam w beciku. On był obrażony. Oczywiście,że na mnie. Pięć tygodni rozłąki bez uprzedzenia? Ale że tak na poważnie? Minęło sporo czasu zanim mój pies mi wybaczył. Wcześniej na każdym kroku dawał mi odczuć, że jest na mnie zły i ma mnie mówiąc dosadnie tam gdzie Słońce nie dochodzi. Nawet nie pamiętam kiedy znów zaczął mnie szanować i respektować moje prośby.
Mimo to zdarzały mu się często wpadki, akty wielkiego nieposłuszeństwa ( i zdarzają nadal, choć rzadko). Musieliśmy opracować strategię dwóch długich spacerów (pomimo wolnego wybiegu na działce). Jeśli jednego spaceru nie było z powodu siły wyższej lub spacer nie był odpowiednio długi to... tak...zgadza się - zgadliście. Totalna demolka. Był taki czas, że już pod skórą wyczuwałam, że Pimpka nosi w środku i szuka zaczepki po sposobie chodzenia i wybijania odpowiedniego taktu paznokciami na podłodze. Brrr... Wiedziałam, że nadciągają kłopoty. Duże kłopoty.
Zmądrzał po skończeniu roku (co miało miejsce 24 sierpnia 2017). Wcześniej był często jak beton. Dosłownie. Mało co do niego docierało a akty nieposłuszeństwa były standardem. Jeszcze bardziej zmądrzał po chorobie. Nic poważnego, ale trzeba było kilka razy odwiedzić weterynarza i podawać mu leki. Było to zauważalne z dnia na dzień (nie tylko przez nas). Być może dotarło do niego, że bardzo o niego dbamy i robimy wszystko żeby wyzdrowiał. Nakrywaliśmy go kołdrą gdy cały dygotał z zimna, głaskaliśmy i podawaliśmy wodę na ręce żeby wypił choć parę kropel. Czuwaliśmy w nocy.
Jaki jest teraz? Mądry i spokojniejszy. Wie kiedy może pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa a kiedy należy pohamować swój entuzjazm. Uwielbia nasze dzieci a one jego (w stosunku do nich jest bardzo delikatny). Nie ma lepszego kompana do zabawy i tulenia. Potrafi położyć się na macie razem z Jagódką i Basią pośród zabawek. Nie przeszkadza mu tarmoszenie, wręcz sam się o nie dopomina.
Czy zdecydowalibyśmy się kolejny raz na tę rasę? Gdybyście mnie spytali o to jeszcze kilka miesięcy temu odpowiedziałabym zdecydowane NIE. A nawet : uciekaj jak najdalej i wybierz coś co nie skacze na metr wysokości (a może więcej?) Mając aktualną wiedzę z wielkim uczuciem w sercu mogę Wam powiedzieć - ależ oczywiście. Tylko jack russell terrier wchodzi w grę. Nie chcę nawet sobie wyobrażać,że kiedyś przyjdzie taki dzień, gdy go zabraknie. On jest częścią naszej rodziny. Myślę, że czuje się u nas kochany i bezpieczny, bo często okazuje nam swoje uczucia. Cierpi kiedy musi zostać sam. A my? A my kochamy go bardzo, bardzo mocno!
Ta rasa to tak naprawdę inny stan umysłu. Inny wymiar wręcz. Właściciele jacków będą wiedzieli o co chodzi. I tak naprawdę nie wiem czy to my wybraliśmy Pimpka czy to Pimpek wybrał nas. Zresztą już samo imię mówi samo za siebie. Znacie jakiegoś psa o tym imieniu? Dla przypomnienia nadmienię tylko,że wybierała je Basia. Niestety nie dało się jej przekonać do zmiany za żadne skarby świata.
Pisałam Wam, że stał się spokojniejszy tak? No to dziś pokazał na co go stać...
Mój tato śmieje się, że on jest szybszy od światła..
P.S. Wszystkie zdjęcia naszego Pomponiusza wykonał mój "M";)
Przeuroczy psiak! Piękny jest!
OdpowiedzUsuńTo prawda;) Jeśli chodzi o tę rasę to jest naprawdę zgrabny i dorodny;)
UsuńSąsiedzi go mają i rzeczywiście jest wymagającym psem. Twój na zdjęciach wygląda jak miss świata.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Heheh;) Ostatnio dorobił się przezwiska "Pomponia" - to jeśli chodzi o miss świata o której pisałaś;)
UsuńPóki co nie planuje mieć psa, nieszczegolnie też interesuje się rasami - nie wiedziałam, ze te psy są az tak specyficzne, i tak ciężko je okiełznać :o ze trzeba mieć do nich tyle cierpliwości... Ale z tego co piszesz, zwraca się to z nawiązką ;)
OdpowiedzUsuńTo czarno-białe zdjęcie jest najlepsze! :D
Uwielbiam go, zresztą my wszyscy ale czasem naprawdę da nieźle nam popalić. W domu rodzinnym miałam wiele psów i wiele ras i żaden pies nie był taki jak on. Jeśli miałabym komuś polecić tę rasę to....to raczej bym mu odradziła. Dlaczego? Ponieważ żywiołowość tych psów przechodzi wszelkie oczekiwania. I zwyczajnie strach żeby potem taki piesek trafił do schroniska (w najlepszym wypadku) albo został gdzieś przywiązany lub porzucony.
UsuńPatrząc na Pimpka-Pomponiusza widać, że jest bardzo szczęśliwy. Widać też miłość w jego oczach :)) A to, że od czasu do czasu roznosi go energia albo zrobi jakąś psotę, to co? Przecież gdyby nie to, to byłoby nudno. A tak każdy Wasz dzień będzie wyjątkowy :) Trzymajcie się ciepło, cała Rodzinko :)
OdpowiedzUsuńOj Kasiu powiem ci,że masz 100 procent racji w stwierdzeniu,że bez niego byłoby smutno i nudno! Naprawdę. Nasz dom jest jego domem i aktualnie nie wyobrażam sobie żebym nie słyszała tych paznokietków na podłodze;)
UsuńJako dziecko zawsze marzyłam o piesku, ale mama mówiła kategorycznie "nie". Potem ważniejsze były dla mnie wyjazdy na wakacje, imprezy, wyjechałam tez na studia, więc z pieskiem bym się musiała pożegnać, wyjazd do Anglii też byłby ograniczony... Dziś psa nie potrzebuję. Ale wiem, że moje dzieciaki sobie go kiedyś wymarzą! I chyba ulegną :D Bo ja też kiedyś byłam dzieckiem :) Pimpuś uroczy! na pewno wiele radości sprawia nie tylko Tobie, ale dzieciom, a nawet sąsiadom :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSąsiedzi tez go dobrze znają (jedni nawet czasem dadzą mu jakiegoś przysmaka). Zresztą Pimpek reaguje na otwieranie lodówki u nich! Tę rasę jako dla dzieci polecam - jest cudowna i pod tym względem nie miałam psa, który byłby tak delikatny i pozbawiony agresji. Serio. Jednakmimo to jack russell terrier ma dużo minusów i na pewno nie nadaje się do mieszkania lub w ogóle dla osób którzy nie mogą poświęcić mu mnóstwa czasu. Ściskam!
UsuńJaki fajny, śliczny!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Pozdrawiam!
UsuńJest prześliczny ! Marzy mi się zaadoptować pieska ze schroniska... :(
OdpowiedzUsuńNa pewno cudownie jest się przytulić do słodkiego włochacza;) Przekazują mnóstwo pozytywnej energii;) Podobno pieski ze schroniska należą do bardzo wiernych!
UsuńO jak ja to znam...wszystko co opisałaś: demonstracyjne stukanie łapami o podłogę,obrażanie się itp.,ale też wielką psią miłość i oddanie. Moja psina wielokrotnie wybudzała mnie z sennych koszmarów na przykład. A co do Twojego psiaka,to nigdy nie miałam tej rasy,ale od dawna bardzo mi się podoba.To podobno jedne z najinteligentniejszych psów. No i to imię Pimpek -najlepsze na świecie:)
OdpowiedzUsuńŚwietny piesek, ciekawa charakterystyka. Po oczach widać, że ma charakterek, widać też, że jest też trochę taki pieszczoszek, lubię patrzeć na psy zadbane, kochane.
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś przyjdzie czas, kiedy moje dzieci będą chciały mieć psa... ale obawiam się tego bardzo. Miałam kiedyś psa, bardzo kochałam i do tej pory ciężko mi na sercu, kiedy wspomnę jego odejście, nie chciałabym przechodzić przez te emocje ponownie...
Pozdrowienia dla Waszej całej rodziny! :)
Ale śliczna mordka! 💜
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam cierpliwości! Widać, że każda minuta pracy nad charakterem Pimpka i każdy pełen miłości przytulas szalenie się opłacił 💜
Śliczna psinka :-))) Widać, że jest kochany <3
OdpowiedzUsuńCo jak co ale jest mega słodki!
OdpowiedzUsuńthe neighbors have it and it is indeed a demanding dog. your photos look like a miss world.
OdpowiedzUsuńหนังออนไลน์
Sliczny piesek - Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń