Wielkanoc u nas jest na totalnym luzie z jednej strony i spięciu
pośladków z drugiej. Mężowski chce jak najwięcej zrobić przed porodem, ja
zresztą też. Niestety w tym roku nie czuć u nas w domu świątecznej atmosfery
nad czym osobiście ubolewam. Czuć za to lekkie napięcie. Mój organizm wysyła mi
coraz więcej sygnałów, że to już wkrótce. Zresztą po wczorajszej wizycie u
lekarza czułam się szczęśliwa i lekka niczym piórko gdy moje przypuszczenia
okazały się najprawdziwszą prawdą! Moja córeczka posłuchała mamy i tydzień temu
pięknie obróciła się główką w dół. Poza tym według mojego ginekologa powinnam
najdalej za dwa tygodnie powitać na świecie córeczkę. Euforia pomieszana z
niedowierzaniem, lekkim stresem i sama nie wiem czym jeszcze...
Mimo to cieszę się wiosną, bo daje mi niezłego, pozytywnego kopa
i czasem, który mam dla rodziny. Jakby na to wszystko nie spojrzeć święta to
taki czas w który trochę zwalniamy tempo. Zero pośpiechu...Nie muszę gnać z
wywalonym językiem na konkretną godzinę na świąteczne śniadanie. Bez większego
konsumpcjonizmu. Bez zbędnego spięcia.
Basia jak co roku czeka na odwiedziny Zająca, który chowa koszyk
z łakociami w ogrodzie. Zawsze przeżywa kiedy będzie mogła po śniadaniu iść już
szukać słodkości. I zauważyliśmy z mężem, że samo szukanie i oczekiwanie sprawia
jej dużo więcej frajdy niż konsumowanie zawartości;) Tradycja ta jest ze mną od
zawsze. Wiedząc ile frajdy sprawiało mi szukanie kosza w ogrodzie w Niedzielę
Wielkanocną oczywiste było, że podam tę pałeczkę dalej. Nie liczę razu gdy
byłam już w liceum i myślałam, że zapadnę się pod stół ze wstydu z powodu
odwiedzin Zajączka Wielkanocnego. Byłam już na to zwyczajnie za stara...
Kochani! Nie wiem czy to nie ostatni wpis przed narodzinami
mojej drugiej Kruszyny, dlatego jeśli przez jakiś czas zniknę, to wiedzcie, że
zwyczajnie nie daję rady i skupiam się tak ważnym wydarzeniu. Jak tylko dojdę
do siebie na pewno się odezwę! Mam nadzieję na jeszcze jeden wpis, bo chcę Wam
pokazać kącik córeczki w naszej sypialni i metamorfozę łóżeczka. W tym wypadku jednak nie ja rozdaję karty i
zwyczajnie nie wiem czy będę w stanie to zrobić. Trzymajcie za mnie (za nas)
kciuki, będą nam bardzo potrzebne w najbliższym czasie;)
A teraz jeszcze klimaty wiosenne, Wielkanocne i mega pozytywne! W
końcu wiosna już moi Kochani (choć pogoda ostatnio nie jest dla nas zbyt
łaskawa).Czujecie ją? Bo ja tak, każdą moją mikroskopijną cząsteczką! Daje mi
mnóstwo pozytywnej energii, której i Wam życzę! Wszystkiego dobrego w TE
wyjątkowe święta! Spokoju, radości i zwolnienia tempa! Aaaa... i bogatego Zajączka!
Kura zrobiona tradycyjnie przez kochaną Agnieszkę;)
I na koniec mój dzielny asystent;)