Witajcie Kochani! Trochę opuściłam ostatnio moje blogowe życie, jednak miałam kilka powodów...
Po pierwsze myślałam, że sezon chorobowy mamy już za sobą, ale
jak to w życiu bywa nieprzyjemnie się zaskoczyłam. Najpierw dopadło moją Basię,
potem mojego "M". I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo córeczka w
ciągu dwóch dni poradziła sobie z wirusem, tak mojego męża rozłożyło na łopatki
totalnie. Serio, myśleliśmy, że skończy się szpitalem i odwodnieniem... Na
szczęście jakoś mój misio się z tego wykaraskał obronną ręką i poza osłabieniem
z każdym dniem czuje się i wygląda lepiej;)Dlatego nie miałam ochoty ani na
blogowanie ani na odpalanie Internetu tak w ogóle.
Skurcze przepowiadające dają mi coraz bardziej się we znaki...
Zostało mi jakieś cztery tygodnie do TEGO wyjątkowego dnia (lub nawet mniej). Nie
mogę się już doczekać...choć także pojawiają się pewne obawy, bo moja córcia
zrobiła mi psikusa i siedzi sobie w brzuchu głową do góry...Jeśli nie zmieni
pozycji, co z każdym dniem jest coraz mniej prawdopodobne to niestety czeka
mnie cesarskie cięcie, którego panicznie się boję. No totalnie nie brałam tego
pod uwagę mając za sobą całkiem fajny i krótki poród Baśki.
Także ten...ponarzekałam sobie trochę...
Ostatnio znów powróciła moja wena twórcza!!! Plus załączył mi
się już na całego instynkt wicia gniazda. Wszystko w miarę możliwości
porządkuję, układam, przestawiam (oczywiście z małą pomocą moich kochanych
Elfów - wielkie dzięki dla mojego Męża i Natalii). Jestem już naprawdę duża i
zwyczajnie szybko się męczę. Dociera do mnie i mojego "M", że został
nam tak naprawdę niewiele czasu do pojawienia się drugiego brzdąca w naszym
domu. Wcześniej był to dla nas taki trochę kosmos oddalony o lata świetlne.
Niby człowiek jest świadomy od samego początku, ale im bliżej TEGO DNIA, robi
się bardziej gorąco;)To takie dziwne uczucie: z jednej strony obawiasz się, a z
drugiej tak bardzo cieszysz i nie możesz się doczekać, kiedy weźmiesz ją w ramiona...Czas
jakby przecieka nam przez palce.
Ostatnio pogoda nas totalnie rozpieszcza, więc wszyscy dzięki
niej łapiemy mnóstwo dobrej energii. I oby tak zostało! A oto, co jednak udało
mi się zrobić w stresującym dla mnie czasie;)Okazuje się, że rękodzieło ma
zbawienną moc;)Wkrótce pochwalę się Wam metamorfozą łóżeczka dla małej i pokażę
Jej kącik w naszej sypialni;)Zamówiłam także plakaty dla jednej i drugiej
panny. Szaleję totalnie...Chcę żeby było miło, przytulnie i kolorowo. Tak, na
punkcie kolorów i wzorów oszalałam kompletnie. Nie potrafię nawet dokładnie
powiedzieć skąd to do mnie przyszło i uczepiło się jak rzep psiego ogona. Ale
wiecie co? Dobrze mi z tym! Do następnego!
Aaaaaa... i dziękuję za wasze odwiedziny i wszystkie komentarze,
które tu zostawiacie! Dzięki Wam jeszcze bardziej chce się chcieć;)
Serduszko bardzo fajne:)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się podoba;)pozdrawiam!
UsuńDekoracje proste i fajne - czyli takie jak lubię:)
OdpowiedzUsuńTak mnie jakoś wzięło. Spieszyłam się, żeby na spokojnie jeszcze zrobić zanim córcia z przedszkola wróci;)
UsuńWianek wyszedł rewelacyjnie - ja jakoś nie mogę się zebrać do robienia dekoracji świątecznych...
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, tez jakoś nie mogłam. Ale trochę czas mnie goni i stwierdziłam, że jak nie teraz to już ich nie zrobię...A wtedy trochę żal ściskał by mój tyłek.
UsuńU mnie dekoracji wielkanocnych póki co brak, mam jeszcze tydzień. Może zdążę coś stworzyć :). Wianki cudne, kolory wesoło nastrajają ;). Cieplutkie pozdrowienia :).
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! Na pewno zaraz coś fajnego zrobisz, jestem tego pewna! Uściski wielkie!
UsuńUfff całe szczęście, że już jesteście zdrowi. Mojego męża bolało ostatnio gardło... cierpiał strasznie, a to przecież tylko gardło ;) Co to byłoby jakby dopadło go prawdziwe przeziębienie ;) Pamiętam jak przed chwilą pochwaliłaś się brzuszkiem, a tu zaraz rozwiązanie. Trzymam mocno kciuki, aby maleństwo się obróciło i poród był szybki i jak najmniej bolesny. Wyczarowałaś piękny wianuszek :)
OdpowiedzUsuńUściski Kochana!
Pozdrowienia w takim razie dla męża;) Mój w tym roku naprawdę się rozłożył totalnie. Byłam przestraszona, bo chyba nigdy nie widziałam go w takim stanie...Na szczęście już jest ok. Nadal mam nadzieję, że córeczka się prawidłowo ułoży, ale jeśli nie to chyba przerobiłam już temat cesarskiego cięcia. Najważniejsze żeby z nią było wszystko ok, a ja sobie poradzę;) Także ściskam mocno!
UsuńTak jak już pisałam w mailu - życzę zdrówka całej Waszej rodzince ;)
OdpowiedzUsuńkorzystajcie z wiosny ile się da!
A kolory też lubię, ba - uwielbiam :) dają taką pozytywną energię! Chociaż od jakiegoś czasu podobają mi się też bardziej stonowane kolory i dekoracje (chyba się starzeję :D)
Sandruś jak widzisz nadal u mnie pastelowo, choć pojawiło sie parę bardziej jaskrawych rzeczy;) a na Twoją wiadomość odpiszę dziś wieczorem;) Uściski kochana!!
UsuńZrobiło się u Ciebie bardzo wiosennie i świątecznie. Piękne prace. Zwłaszcza wianuszek, który na ścianie wspaniale się prezentuje :)). Kochana! Życzę Wam wszystkim dużo zdrówka, bo ono najważniejsze. I tego, żeby ten mały brzdąc zechciał się obrócić. By wszystko odbyło się sprawnie i bez komplikacji :) A po wszystkim czekam na zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńKasiu ślicznie dziękuję! Przydadzą się te życzenia na najbliższą przyszłość. Też nadal mam jeszcze nadzieję, na obrót małej, bo poród naturalny jest lepszy i dla dziecka i dla mamy. Jeśli jednak tego nie zrobi, nie będziemy ryzykować...Chyba się z tym powoli gdzieś pogodziłam, choć przyznaje, że trochę się przestraszyłam. Jak już będziemy po, na pewno dam znać;) Buziaki ogromne!
UsuńBoziu, ja zadnych dekoracji nie mam.. aż wstyd ale choroby nas wykończyły. Najpierw u Antka zapalenie oskrzeli, potem Arek, potem Maria chora i teraz ja. Nie mam głowy do tego, choć marzą mi się tak piękne stroiki by poczuć ten klimat ;)
OdpowiedzUsuńBuźka!
To nie wstyd! Jak dopadają choroby, to jedyne na czym człowiek się skupia, to zdrowie, taka prawda. A wszystko inne pozostaje gdzieś na drugim i trzecim planie. Sama nawet nie miałam ochoty na nic, mimo że choróbsko dopadło córeczkę i męża. A klimat na pewno poczujecie, przecież to Wasze pierwsze święta Wielkanocne w czwórkę! Życzę Wam zatem dużo sił i zdrówka!
UsuńPiękne dekoracje, u mnie jeszcze Wielkanocy brak, jedynie kwiaty cięte i to by było na tyle. Co do choroby, to mawia się, że zawsze faceta jak dopadnie to już do stanu umierającego, my kobietki musimy dzielniej przeżywać bóle... Ja też już jestem olbrzymia, a dopiero 3 trymestr zaczynam. Tutaj w UK nie robią już więcej usg (jeśli ciąza przebiega prawidłowo), ale jestem tak duża, ze przekroczyłam normy, więc może sprawdzą czy wszystko "rośnie" normalnie :) Bo obawiam się, że to mały gigant... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę Ci z calego serca aby wszystko z maleństwem bylo w jak największym porządku. Aaaa i gratuluję Synka;) Cudowne wieści od Was i ściskam każdego z osobna!
UsuńBędzie dobrze! Bo tak być musi. :) Mnie niestety też coś grypsko łapie, ale ostatnio brak czasu zmuszał mnie wychodzić z pół mokrymi włosami, więc po części to też moja wina. :/
OdpowiedzUsuńPrace genialne! W szczególności podoba mi się ostatnia. Przepiękne dekoracje na święta. Lubię właśnie takie w delikatnych barwach - ideolo. :D
Cieszę się, że się podobają;) Pewnie, że musi być dobrze, wiesz jestem taką trochę niepoprawną optymistką. Nie wiem czy to dobrze, czy też nie, ale póki co jakoś żyje i funkcjonuje w społeczeństwie;) A co do mokrych włosów...w tamtym roku bodajże w kwietniu w ten sposób nieźle się załatwiłam...Owiało mnie tak, że powiedziałam "nigdy więcej". no ale musiałam dostać niezłą nauczkę, bo tak cały czas powtarzałam ten proceder...
UsuńŻyczę szczęśliwego i bezproblemowego rozwiązania :-) A ozdoby... stworzyłaś piękne! <3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za słowa wsparcia, przydadzą się w najbliższym czasie!
Usuńskurczy przepowiadających jako tako jeszcze nie mam, ale to, co wyprawia moje dziecko w brzuchu przez ostatnie tygodnie, to jakiś niezły kołowrotek. ona tymi swoimi tyci-nóżkami chyba była już w każdym zakamarku mojego ciała :O
OdpowiedzUsuńMi już dają nieźle popalić, szczególnie wieczorem, po całym dniu i w nocy...A co do córeczki, która była już chyba wszędzie to mogę powiedzieć" Łączę się kochana z Tobą;)Z mojej tez niezłe ziółko...
UsuńPrzepiękna dekoracja Kochana , a cesarskim cięćiem,jeśli do niego dojdzie to się nie martw! Ja u swojej Mamy w brzuchu miałam taką samą właśnie pozycję do góry nogami i Moja Mama musiała mieć cesarskie cięcie. Wszystko poszło bez komplikacjii więc nie martw się Kochana , trzymam kciuki :) Buziaczki
OdpowiedzUsuńJuż chyba przestałam się martwić, nie na wszystko mamy wpływ...Dzięki za trzymanie kciuków w górze, beda dla mnie wsparciem;)Pozdrawiam ciepło i także trzymam za Was kciuki i za Wasz szczególny DZIEŃ!
UsuńŚliczna dekoracji, a te kolorki uwielbiam:) Uściski przesyłam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobają w takim razie;) Także ściskam mocno!
UsuńI have not had any contractions yet, but what my baby has been doing in his stomach for the past weeks is a good reel.
OdpowiedzUsuńหนังฝรั่ง