Dzień dobry w Nowym Roku! Pomijając fakt, że mamy drugą połowę
stycznia... Trochę ociągałam się z nowym wpisem, ale złożyło się na to parę
spraw. Jednak jestem, a przy okazji sypnęło u nas nieźle śniegiem i zawiało
mrozem;)Jednym słowem zima zagościła się u nas na dobre!
Jednak od początku... Pierwsze godziny Nowego 2017 były dla nas lekko
mówiąc stresujące...Zaczęło się od Pimpka, który tak bał się wystrzałów, że
kilka minut po godzinie 24 wylądował w wannie, bo zwyczajnie ze strachu nie
potrafił kontrolować swojej fizjologii. Nabił sobie guza na mordce i trząsł się
jak galareta przez resztę nocy i cały dzień Nowego Roku. Baśka po 2 w nocy z
radości, nadmiaru wrażeń i wygłupów (weź człowieku opanuj pięciolatkę, która z
radości może góry przenosić!)zaczęła wymiotować...Na szczęście po dwóch konkretnych
akcjach sytuacja była już opanowana. Spała sobie spokojnie i beztrosko. My cały
czas biegaliśmy nad psem, który mimo wszystko nadal się strasznie bał i co
chwile nas alarmował...
Jednak mimo to...
Przez święta bardzo wypoczęłam. Mąż niesamowicie pomagał w domu,
bo ja najzwyczajniej w świecie muszę się oszczędzać, ale naprawdę trafiłam na
takiego mężczyznę, co nie boi się "babskich" obowiązków. Czasami sama
się zastanawiam skąd ja go wytrzasnęłam do jasnej ciasnej?! On wtedy odpowiada
z tym swoim uśmieszkiem "No jak to skąd?! Z liceum , tej samej klasy w
której przez pierwszy rok mnie nie znosiłaś". Ha! Znacie to powiedzenie
"nigdy nie mów nigdy?". U nas się sprawdziło w 100 procentach;)
No i był z nami przez cały czas, co przy jego działalności jest
trudne do zrealizowania. Dlatego mogliśmy się wszyscy nacieszyć sobą. Być.
Pograć w gry planszowe, posiedzieć do późna, porozmawiać, obejrzeć bajki czy
posłuchać muzyki. Szkoda, że ten czas się skończył, ale i tak dzięki niemu mamy
naładowane baterie na nowy rok.
A jaki będzie?
Tego nie wiem, ale mam nadzieję ,że dobry, zwykły lub nawet
przeciętny. Choć pewnie będzie w nim sporo dawki małego szaleństwa i wywrócenia
naszego życia do góry nogami. Coś czuję po kościach, że będzie się działo! Nowy
członek rodziny zawsze wywraca życie, choćbyśmy się zapierali, że jest inaczej.
I bardzo się cieszę na to wywrócenie, na to tornado, które przejdzie i które
pewnie nieźle mną potrząśnie. Choć przyznam się Wam, że gdzieś też trochę się
go obawiam. Moje myśli krążą wokół tego jak poradzi sobie z nową sytuacją Basia
i jak my odnajdziemy się w tej sytuacji życiowej mając już dwójkę szkrabów.
Jestem dobrej myśli, choć pewnie początki mogą być nieco trudne, jednak jestem
mimo wszystko pozytywnie nastawiona;) Dużo rozmawiamy z Basią, wszystko jej
tłumaczymy i chcemy aby aktywnie uczestniczyła w wyborze wyprawki dla maleństwa.
Zwyczajnie nie chcę, aby czuła, że jest mniej ważna czy mniej kochana, choć też
zdaję sobie sprawę, że będą momenty zazdrości i buntu. Wierzę, że dzielnie damy
radę, bo oboje z mężowskim wychodzimy z założenia, że miłość się przecież mnoży
kiedy się ją dzieli, prawda?
To czego bym sobie życzyła i pozostałym członkom mojej rodziny
to ZDROWIA, bo na większość innych rzeczy mamy wpływ, jak będzie zdrówko, to
pozostałe problemy są kwestią ogarnięcia tematu (tak sądzę).
A póki co tworzę skrzynki do sypialni na "przydaśki" i
kwiaty oraz "buszuję" w Internecie, cały czas poszukuję inspiracji. Trochę
rozglądam się już za rzeczami dla Maleństwa, powolutku tworzę listę potrzebnych
rzeczy. Marzy mi się także sesja rodzinna z brzuszkiem w tle(wczoraj zaklepałam
termin!!!).Odpoczywam i ładuje baterie ile tylko się da, cieszę się razem z
Basią zimą, choć z szaleństwem na sankach musimy czekać na powrót taty. Za
jakiś czas będę jechać na rezerwie, dlatego tak łapczywie cieszę się każdą
chwilą w której mam czas dla siebie, dla małej i mojego Kochanego
"M". Bo zdaję sobie sprawę, że czas biegnie bardzo szybko, a niestety
nie mogę ani wyspać się na zapas ani sprawić, żeby doba miała więcej godzin;)Z
tym wyspaniem się, to naprawdę trochę żal ściska mi tyłek, bo jestem z tych
lubiących sobie pospać i leniwie włóczyć się w piżamie do południa...Taaa...teraz
z tego żartuję, a za jakiś czas będę wkładać zapałki w oczy, pić zimną kawę
zbożową (jeśli w ogóle ją wypiję)i kupować genialny krem "cud" na
wory pod oczami w ilościach hurtowych...Ale wiecie co? Może jestem masochistką, jednak jestem na to gotowa, mimo wszystko!
Do następnego;)
Serwetka wydziergana przez Agnieszkę B dla mnie na prezent (tę
samą, która zrobiła bałwanki i mikołajki na naszą choinkę). Jest świetna, więc
chwalę się, a co;)
Piękne skrzyneczki, motyw róż cudo. Doniczki bardzo słodkie. Wspaniałego i wyspanego roku życzę. Jak rozumiem rodzinka się powiększy? Gratuluję więc i dużo zdrowia na ten Nowy Rok:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tyle milych slów;-)Tak, zostalo mi jakieś 100 dni z maleńkim haczykiem do terminu;-)Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSkrzyneczka ze złotymi, koronkowymi zdobieniami i doniczka w podobnym stylu baaardzo przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)
Dzięki;-)Ten motyw przewija się u mnie na paru rzeczach;)pozdrawiam!
UsuńBiedny psiak, oby jak najmniej stresu mu w tym roku! Jak i Wam wszystkim, no i też dokładam życzenie o zdrówko. :) Przecudne skrzyneczki! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! Zdrówko wszystkim się przyda, a Pimpuś szybko doszedł do siebie po Sylwestrze i Nowym Roku. W każdym razie na przyszły rok wybiorę się z nim wcześniej do weterynarza, żeby zminimalizować jego stres;)pozdrawiam ciepło!
UsuńOj, faktycznie już dość dawno po Nowym Roku i teraz uświadomiłaś mi, że Ja też z tym pierwszym postem "w Nowym" jestem do tyłu...
OdpowiedzUsuńŁadniutkie skrzyneczki, uściski zasyłam i powodzenia w tym 2017! ;)
Dziękuję bardzo, a życzenia się przydadzą;)Zobaczymy jaki będzie ten Nowy rok... Jeszcze kilka tygodni temu wszyscy żyli świętami, a teraz połowa stycznia za nami! Czas szybko ucieka...Powodzenia w 2017!
UsuńOjej to mieliście przygody. Bardzo lubię do Ciebie zaglądać i czytać co słychać, masz bardzo fajny styl pisania.
OdpowiedzUsuńCudowne te skrzyneczki, najbardziej zauroczyła mnie ta ze złotym motywem a ozdobiona doniczka jest bardzo w moim stylu, bardzo mi się podoba! Pozdrawiam ciepło!
Oj, trochę się działo! Więc zapamiętamy tego Sylwestra jeszcze długo;-)Mam nadzieję, że przyszły będzie spokojniejszy, choć też nie daje sobie za niego głowy uciąć...Cieszę się , że ktoś lubi czytać to, co wyskrobię;-)i że skrzynki się podobają! Ściskam mocno!
UsuńMnie tez brakuje z 4 godzin - codziennie :)
OdpowiedzUsuń1 przeznaczyłabym na czytanie 2 na patrzenie w oczy ukochanemu i 1 na spanie :)
Ps uwielbiam skrzyneczki - i każda mnie jara! :)
Dokładnie tak;-)Też lubię patrzeć w ciemne oczy mojego męża...a jeszcze bardziej się w niego wtulać...Szkoda, że w ciągu tygodnia jest mało czasu na tak ważne rzeczy. Wraca się późno z pracy, często jest się wykończonym, a rano budzik jest bezlitosny...Mimo to, wierzę, że w przyszłości będzie na te sprawy więcej czasu;)pozdrawiam zimowo!
UsuńHej,wpadam zobaczyć Twojego bloga.Widzę że jest bardzo kolorowy i pozytywny.Mam taką samą skrzyneczke jak ta bez wieczka tylko białą😊 Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem częściej! I pozdrawiam cieplutko w te mroźne dni!
UsuńCudne pudełeczko! Zapowiada się szalony rok :) trzymam za Was kciuki, życzę zdrówka i wszystkiego dobrego całej rodzince! U nas właśnie nadszedł moment, od którego najmłodszy członek rodziny zacznie być 'dłużej na zewnątrz niż wewnątrz'. Zwariowany rok już za nami, ten, mam nadzieję, będzie już spokojniejszy :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę spokojniejszego roku, teraz tylko z górki!I zdrówka i uśmiechu i dużo pozytywnej energii, choć przy maluchach często mamy jej aż nadmiar;-)Ściskam mocno!I dziękuję za życzenia!
UsuńJa też miałam problemy z psem podczas sylwestra, na szczęście - nie aż takie. Pies większy (owczarek), ale problem mniejszy że tak powiem :P ale momentami też się trzęsła...
OdpowiedzUsuńżyczę Wam w takim razie zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia!
Super, że w święta odpoczęłaś i nacieszyliście się sobą, w ten sposób faktycznie można naładować baterie :)
A skrzyneczki piękne!
buziaki
Dzięki Sandruś! Nasz piecho jest jeszcze szczeniakiem, uciekl mi z domu i nie mogłam go złapać mimo szczerych chęci, bo biegał w kółko...Na szczęście wszystko dobrze się skończyło;-)Cieszę się, że skrzyneczki się podobają, ja jestem pod wrażeniem Twojej niciarki - włożyłaś w nią sporo pracy - wielki szacunek. Ja już teraz powoli rozkładam siły na zamiary, bo mimo że chcę zrobić sporo, to już częściej się męczę, coś w kręgosłupie strzyka, ręka cierpnie (starość???;). Ale mimo wszystko mam jeszcze sporo energii w sobie i zamierzam ja dobrze wykorzystać, póki jeszcze mam więcej czasu;)Ściskam mocno!
UsuńPiękne skrzyneczki, nie wiem które ładniejsze czy te z złotym motywem, czy ta zielona taka romantyczna i z różami.
OdpowiedzUsuńDobra robota, ja takiego czegoś nie potrafię :)
Jestem za mało estetyczna, a moim najlepszym pędzlem są moje ręce i palce hihi.
Nowy rok zaczął się u Was widzę bardzo niefortunnie, w zeszłym roku u Nas było podobnie- choć zupełnie inaczej - i jak widać po moim rosnącym brzuszku, skończył się dla nas bardzo pozytywnie. Więc ja wróżę Wam piękny 2017 rok, a ten tajfun co przejdzie tylko go jeszcze bardziej pokoloruje :) a co tam wory pod oczami i niewyspanie i tak będziesz promienieć... Przynajmniej mam taką nadzieję, bo mnie też to czeka ;)Co do wyprawki , ja już dawno zaczęłam ją kompletować- ale to wiadomo przy pierwszym dziecku- zawsze jest pełne wariactwo:)
Basienka na pewno się odnajdzie w roli starszej siostry, będzie mogła wszystkiego nauczyć swoją Siostrzyczkę, choć na początku na pewno będzie jej ciężko , ale jak jest miłość to będzie dobrze :) Myślę, że dobrze będzie gdy zaangażujesz Ją w kompletowanie tej wyprawki dla Malutkiej, Basienka poczuje się potrzebna i zaangażowana...
Małymi kroczkami dacie radę :)
Zgodnie z Twym życzeniem, zdrówka życzę :) i koniecznie pochwal się później na blogu tymi zdjęciami z tej brzuchatej sesji fotograficznej:)
Pozdrowienia dla Ciebie i całej rodzinki , w szczególności dla małej Basi i Maleństwa :) Buziaki
Oj dziękuję Ci kochana! Masz rację przy pierwszym maleństwie człowiek nie wie jeszcze co się naprawdę przyda, a co tylko ładnie wygląda, ale praktyczne jest już mniej. Doświadczenie robi swoje;)My za pierwszym razem kupowaliśmy nawet termometr do wanienki, który był w użyciu może ze dwa razy? Ale te zakupy dają sporo przyjemności...Właśnie zakupiłam pierwsze bodziaki, spodenki i czapeczkę...I się rozczulam..A najbardziej rozczuliłam się chyba jak Basia sama, za swoje własne "świnkowe" pieniądze poszła kupić sobie zabawkę do sklepu, a pierwsze co zrobiła, to wybrała mięciusieńką grzechotkę dla dzidziusia...Byliśmy z mężem poskładani. I jak gada do brzucha, głaszcze i nasłuchuje. To jest cudowny widok. Wiem, że czeka nas pewnie sporo buntu, zazdrości i nie wiem sama czego jeszcze, ale gdzieś w środku wiem, że będzie dobrze i tego się trzymam! Sesją się pochwalę (właśnie dziś przyszedł mi wianek wiosenny na głowę), bo chcę żeby sesja była już trochę w barwach wiosny. A wszystko dlatego, że dzidziuś właśnie wiosną przyjdzie na świat. Trzymam kciuki za Waszego Tadzika, niech rośnie zdrowo i mocno kopie!
UsuńA więc życzę zdrówka! Dla Ciebie i dla Twojej rodzinki. A ile Ci już czasu zostało do końca? Ja tak w sekrecie wspomnę, że mam jeszcze 5 miesięcy ;) A Ty jak szykujesz się na sesyjkę to pewnie już niedługo dzidzia będzie z Wami :)
OdpowiedzUsuńOjojoj! Patrycja gratuluję Wam z calego serca!!! Tobie, Mężowi i Alince!Fajnie, że będzie nas więcej! Mój licznik pokazuje mi 100 dni do momentu porodu, zaraz wkraczam w trzeci trymestr;)Pierwszy tydzień maja to ma niby być, a jak będzie - to czas pokaże...W każdym razie jest już coraz ciężej, nie wiem jak dokulam się do ostatnich dni...;)Dla Was także zdrówka!
UsuńDziekujemy :)
Usuń